marzenia o niedoścignionym: być jak Paulo Coelho


Jeżeli w Twoim życiu zdarzyło się coś, co zmieniło Cię na zawsze: przypaliłaś jedyny garnek, który nadawał się do smażenia frytek / wymigałaś się od mandatu, mimo że nie zdążyłaś się pomalować / spotkałaś wieszcza Roztockiego, i to wcale nie we Wrocławiu (!!!), jest to poradnik dla Ciebie. (Mnie nie zdarzyła się ani jedna z tych rzeczy, czy to źle?) Musisz bowiem uświadomić sobie, że tak ważne zdarzenia nie tylko wzbogacają Ciebie, ale również mogą dać wiele Twojemu otoczeniu. Musisz jednak wiedzieć, jak odpowiednio o nich mówić, żeby nie straciły swego blasku i siły oddziaływania.

Chociaż moda na Paula C. niestety drastycznie spadła, on ciągle jest w naszych sercach i umysłach. Jak nikt potrafi sprawić, że przypalony garnek staje się metaforą tęsknoty (i to wcale nie za frytkami, szydero jedna) i że każde zdarzenie w Twoim życiu staje się takie zwykłe, niepoetyckie. Bo przecież ON o tym nie napisał. Spieszę donieść, że to wcale nie ze złośliwości czy braku uznania dla Twojego życia, nie, nie, on po prostu jest bardziej zapracowany niż Święty Mikołaj. Dlatego dziś nauczymy się, jak być pomocnikami Pana Mikołaja i jak samemu metaforyzować swoje życie ku edukacji i uciesze zebranych. Nie każdy jednak miał szczęście posiąść tę tajemną wiedzę, że żelazko jest gorące, kiedy się nagrzeje, uszanujmy to proszę.

Mistrz Paulo wydał kiedyś książkę Być jak płynąca rzeka. Już przeczytanie samego tytułu otworzyło mi tyle ścieżek interpretacyjnych, że w zasadzie uczta była skończona przed rozpoczęciem lektury. Ale że jestem z natury zachłanna i nienażarta, trochę jeszcze ze środka skubnęłam. A później cierpiałam. Opierając się zatem na specjałach kuchni Paulo (widzicie? ja już umiem w metafory, to działa!) i czysto informacyjnie kosztując dzieł licznych, którzy dążą do ideału wzorem naszego szefa kuchni, czuję nieodpartą życiową potrzebę podzielenia się z Wami tą wiedzą. No bo przecież zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka, więc pozwolę sobie myśleć, że Wy czekacie na mnie i na mój poradnik.

(Dla spragnionych uczty u Paulo, zostawiam namiary na źródła WSZYSTKICH wykorzystanych cytatów. W tym roku zaczynamy święta wcześniej, nie ma za co.)

Upewnij się, że odpowiednio mocno spłyciłaś uczucia swoje i... wszystkich innych. Nie jesteś pewna, jak to zrobić? Wybierz jakiś głęboki cytat z kolekcji mistrza. Ja polecam ten, ze względu na innowacyjność myślenia i nowe odkrycie sensu życia: nikt nie lubi, kiedy jego świat rozsypuje się na kawałki, ale możesz wybierać spośród wielu profesjonalnie przetestowanych produktów!

Po czym powiedz, że Wasza miłość jest absolutnie wyjątkowa. Wyjątkowa, bo Ty chodzisz na szopingi, a on idzie z(a) Tobą z radością, bo lubi nosić siatki, bo to prawdziwa miłość (szacun, stary. Pamiętaj jednak, że zawsze można coś zmienić. Nawet jeśli wydaje się to niemożliwe).

Znajdź przesłanie w złamanym paznokciu. Zmetaforyzuj silnie swój stosunek do niego, dodaj dramatyczne napięcie, pozwól, żeby Twój ból i niepogodzenie z losem znalazło pocieszenie w słowach. Spróbuj na przykład tak: serce obawia się cierpień [...]. Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie. Powiedz paznokciowi, że nie musi się obawiać, bo nie będzie mógł żyć pełnią życia i ładnie wyglądać w nowym lakierze. Obiecaj mu, że będziesz o niego dbała. Po czym napisz to na fejsie na znak, że nie rzucasz słów na wiatr.

Napisz coś bez sensu, żeby zmusić przyjaciół do zadumy i uznania, że ogarniasz w wyższy lewel logiki. Jako poparcie swoich słów znalazłam piękny cytat. Tak mnie... zaintrygował, że nawet nie jestem w stanie wydusić z siebie słów komentarza. Pozwólmy zatem płynąć Paulowi. Wszystko, co zdarza się raz, może już się nie przydarzyć nigdy więcej, ale to, co zdarza się dwa razy, zdarzy się na pewno i trzeci.


Wypowiedz się na temat, o którym nie masz pojęcia. Nie zapomnij sprawnie się usprawiedliwić - dzięki Twojemu sprytowi nie tylko nie stracisz w oczach (uszach?) słuchaczy, ale też pokażesz, że drzemie w Tobie zagadkowość; że nawet Ty nie jesteś sprostać wymowie niektórych wielkich rzeczy. Na przykład tańcu. O tańcu nie da się pisać (...) taniec trzeba tańczyćZastanawia mnie tylko, co w przypadku, jak nie tylko nie umie się pisać, ale na domiar złego i tańczenie za bardzo nie idzie.


Nie jestem godna nijak tego puentować, ale postaram się i wyszukam jakiś okolicznościowy cytat. W zamian pytanie do specjalistów - on tak serio?

Komentarze

INSTAGRAM